poniedziałek, 7 stycznia 2013

Cześć Wam, moje pysiaki!

Dziś opowiem wam starą historię, która była dosyć dziwna...

Było to dość dawno temu. Chyba jeszcze na początku 2012 roku... Mniejsza z tym. Postanowiłam wejść na live
DuSSiowatej666. Nie była ona wtedy tak popularna jak teraz, więc zbyt dużo ludzi na live nie było. 
Na początku siedziałam cichutko jak mysz pod miotłą. Nie pisałam na chacie nic. Praktycznie mnie nie było. Lecz nagle Dusia zaczęła zadawać różne pytania do widowni, na które zaczęłam odpowiadać.. I PUFF! Rozwinęłam się jak kolorowy motyl wychodzący ze swojego gąsiennicznego kokonu! 
Zaczęłam zadawać pytania, pisać, odpowiadać! Byłam zachwycona, bo Dusia to wszystko czytała! W pewnym momencie, dostałam propozycję dojścia do live'a.
Od razu zaczęłam pytać co muszę zrobić, banan na gębie jak malowany, ale nie ta euforia nie trwała zbyt długo. Dowiedziałam się, że muszę mieć skype, aby dołączyć do konferencji
Duśki. 
Załamka.. Przecież ja nie mam skype... Byłam tak załamana, że poszłam do kuchni, zrobiłam sobie kakao i oglądałam live dalej...
I niestety... Kolorowy motyl wrócił do swojego kokonu płakać i pić kakao.

Piszę o tym, ponieważ uważam, że jest to jedna z moich ulubionych Minecraftowych przygód, choć zbyt miło się nie skończyła, niestety.

Spodziewajcie się teraz dużej ilości postów, ponieważ mam chwilę przerwy od nauki, na dodatek niedługo będą ferie, więc będziecie mieć mnie więcęj :>

Screen z mojej zabawy z Verxxą na jej jeziorku :D

1 komentarz:

  1. Jak zwykle super , fajnie wyszłyście tam z Verxxą wyglądacie jak ludzki totem ;)
    Pozdrawiam Paulę ,całą załogę CC i wszystkich czytających blogi Pauli :)
    Runn c:

    OdpowiedzUsuń